Od dłuższego czasu menu napojów które spożywam jest dość proste: woda, zielona herbata, kawa (tylko towarzysko), alkohole wszelakie i Powerade na kaca.
Spory udział w moim budżecie stanowiła właśnie butelkowana woda. Wiem, że w supermarketach można dostać źródlaną za jakieś 10 gr/litr, ale poza podejrzaną jakością jest z nią jeden problem - jest ciężka.
Nigdy nie chciało mi się taszczyć dziewięciokilowych zgrzewek z Carrefoura, co owocowało codziennym przepłacaniem w najbliższym sklepie.
Znalazłem w końcu rozwiązanie tańsze i jeszcze bardziej leniwe - filtr dzbankowy. Woda w kranach w Polsce, nawet w dużych miastach jest całkowicie zdatna do picia, chociaż jej smak zwykle do tego nie zachęca, dlatego nie przerzuciłem się na surową warszawską Kranowiankę.
Koszt dzbanka z zapasem filtrów na rok to koszt około 100 złotych, co daje 8-9 złotych miesięcznie, w porównaniu ze 1,50 z butelkę 1,5 litra (a takie kupowałem codziennie) daje to oszczędność w okolicach 40 złotych miesięcznie.
Dwa extra plusy nowego rozwiązania - nie muszę w ogóle nosić pełnych butelek z wodą, oraz nie muszę sprzątać pałętających się po pokoju butelek pustych (i mogę mówić, że dbam o środowisko ;).
Dwa pytania
Jakie chcę mieć życie i jak to osiągnąć. Blog o oszczędzaniu i inwestowaniu
niedziela, 6 marca 2011
wtorek, 1 marca 2011
Praktyczna lekcja inwestowania na GPW numer 1: Handluj i patrz
Rozpoczynam pierwszy tematyczny cykl postów. Będę w nim opisywał czego się nauczyłem "własnej rzyci". Nie ukrywam, że jestem baaardzo początkującym inwestorem, więc banały, truizmy i inne "oczywiste oczywistości" mogą i będą tu trafiać.
Wczoraj zrealizowałem zysk z mojej pierwszej transakcji na giełdowej: sprzedałem akcje EuroCash kupione na początku stycznia (kupno@28,79, sprzedaż@30,75). Zyskałem po odliczeniu prowizji jakieś 2,6%. Szału nie robi.
Clou lekcji stanowi jednak co innego: wystawiłem zlecenie kiedy kurs wynosił około 30,50 i przestałem śledzić notowania. Kiedy wróciłem do systemu okazało się, że moje zlecenie zostało zrealizowane. Oto jednak co się stało z kursem w tym czasie:
Czekając spokojnie ze zleceniem do czasu kiedy mógłbym na bieżąco śledzić kurs zyskałbym dwukrotnie więcej.
Podsumowując: pomijając stop loss nie zostawiaj nigdy zleceń samopas. Jeśli nie masz czasu śledzić kursu, nie handluj.
Wczoraj zrealizowałem zysk z mojej pierwszej transakcji na giełdowej: sprzedałem akcje EuroCash kupione na początku stycznia (kupno@28,79, sprzedaż@30,75). Zyskałem po odliczeniu prowizji jakieś 2,6%. Szału nie robi.
Clou lekcji stanowi jednak co innego: wystawiłem zlecenie kiedy kurs wynosił około 30,50 i przestałem śledzić notowania. Kiedy wróciłem do systemu okazało się, że moje zlecenie zostało zrealizowane. Oto jednak co się stało z kursem w tym czasie:
Czekając spokojnie ze zleceniem do czasu kiedy mógłbym na bieżąco śledzić kurs zyskałbym dwukrotnie więcej.
Podsumowując: pomijając stop loss nie zostawiaj nigdy zleceń samopas. Jeśli nie masz czasu śledzić kursu, nie handluj.
środa, 23 lutego 2011
Koniec przygody z funduszami akcji
Ósmego grudnia kupiłem w SFI mBanku jednostki trzech funduszy Union Investment: UniKorona Akcje, UniAkcje Sektory Wzrostu i UniAkcje MISS. Po jedenastu tygodniach mogłem się cieszyć potężnym zyskiem wynoszącym 20 groszy (z zainwestowanych 900 PLN). Jupi!
Prawdopodobnie mógłbym wyciągnąć z nich jakieś 3 złote gdybym wybrał lepszy dzień na sprzedaż jednostek, ale gra wydała mi się nie warta świeczki.
Zawsze kiedy myślałem o inwestowaniu fundusze akcji wydawały mi się najlepszym rozwiązaniem - powierzamy pieniądze "specjalistom" a nam pozostaje tylko leżeć i patrzeć na rosnące procenty.
Ale rzeczywistość nie przejmuję się naszymi wyobrażeniami i potwierdza opinię którą można znaleźć na dziesiątkach blogów: Fundusze niezmiernie rzadko pokonują rynek, a same zarabiają zawsze zbierając prowizje zawczasu.
Uwolniony kapitał (jak to fajnie brzmi "kapitał", nie jakieś "środki" czy "zaskórniaki") przeznaczam na własną edukację - pierwsze samodzielne inwestycje na GPW.
Plusy:
+ Wyzbycie się złudzeń co do funduszy
+ Utwierdzenie w przekonaniu, że o własne pieniądze najlepiej dbać samemu
Minusy:
- Strata pojedynczych złotówek które mogłyby urosnąć na lokacie
- Strata czasu na śledzenie notowań funduszy
Prawdopodobnie mógłbym wyciągnąć z nich jakieś 3 złote gdybym wybrał lepszy dzień na sprzedaż jednostek, ale gra wydała mi się nie warta świeczki.
Zawsze kiedy myślałem o inwestowaniu fundusze akcji wydawały mi się najlepszym rozwiązaniem - powierzamy pieniądze "specjalistom" a nam pozostaje tylko leżeć i patrzeć na rosnące procenty.
Ale rzeczywistość nie przejmuję się naszymi wyobrażeniami i potwierdza opinię którą można znaleźć na dziesiątkach blogów: Fundusze niezmiernie rzadko pokonują rynek, a same zarabiają zawsze zbierając prowizje zawczasu.
Uwolniony kapitał (jak to fajnie brzmi "kapitał", nie jakieś "środki" czy "zaskórniaki") przeznaczam na własną edukację - pierwsze samodzielne inwestycje na GPW.
Plusy:
+ Wyzbycie się złudzeń co do funduszy
+ Utwierdzenie w przekonaniu, że o własne pieniądze najlepiej dbać samemu
Minusy:
- Strata pojedynczych złotówek które mogłyby urosnąć na lokacie
- Strata czasu na śledzenie notowań funduszy
Subskrybuj:
Posty (Atom)